Wiadomości z radarowego frontu

Na początek wiadomość dla tych którzy już myśleli że polska policja zakupi w końcu profesjonalny sprzęt który będzie faktycznie dokumentował wykonywane pomiary i nie wymagał żmudnych szkoleń dla policjantów aby pomiary nie były kompletną fikcją.

Absolutnie nie ma takiego niebezpieczeństwa w Polsce. Prawdopodobieństwo że polskie biurokracje zrobią coś racjonalnego albo zgodnego z prawem jest w tym miejscu w czasie moim zdaniem dokładnie zerowe.

Ci co regularnie czytają mój blog powinni się domyśleć o co chodzi. Policja miała szansę zakupić bardzo nowoczesny laserowy sprzęt do pomiaru prędkości który faktycznie wykorzystuje najnowszą elektronikę aby wszystko automatycznie wyliczyć i udokumentować. To oznaczałoby że policja faktycznie miałaby wtedy sprzęt który nie wymagałby żmudnego szkolenia operatorów. Chodzi oczywiście o przetarg na 400 laserowych mierników prędkości o którym ostatnio pisałem. Policja miała szansę kupić urządzenia LaserCam® 4 firmy Kustom Signals, Inc, i to co ciekawe za mniejszą cenę niż dotychczasowe alternatywy, pomimo że jest to miernik który u producenta jest o wiele droższy niż te alternatywy.

Wybrano jednak te „alternatywy” a dokładnie urządzenia TruCAM®  firmy LTI, co zostało już oficjalnie potwierdzone przez Komendę Główną Policji na stronie dotyczącej przetargów publicznych.

W USA wszystko dotyczące zamówień publicznych jest w pełni otwarte i przejrzyste więc bez problemu można ustalić ile agencje policyjne płacą producentom za każdy miernik:

* LTI 20/20 TruCAM ~5050 dolarów – czyli około 18 tysięcy złotych za sztukę
* Kustom Signals LaserCam 4 ~7100 dolarów – czyli około 26 tysięcy złotych za sztukę

Polscy dystrybutorzy zaoferowali w tym przetargu

* LTI 20/20 TruCAM ~35 tysięcy złotych za sztukę
* Kustom Signals LaserCam ~34 tysiące złotych za sztukę

Oczywiście, trzeba pamiętać że polscy dystrybutorzy muszą zapłacić podatek VAT od oryginalnej ceny więc cena musi być wyższa. Ale, jak by na to nie patrzeć, dystrybutor urządzenia TruCAM zażądał tutaj o wiele większą marżę za o wiele tańsze urządzenie niż dystrybutor urządzenia LaserCam. Ale płacenie 35 tysięcy za sztukę urządzenia TruCAM i tak nie jest takie złe, zważywszy że w poprzednich przetargach policja płaciła po 55 tysięcy złotych za to samo urządzenie. Cena została obniżona prawdopodobnie dlatego, że nagłośniliśmy problem a kilka oburzonych osób napisało skargi do prokuratury na ten temat.

Tak czy inaczej, policja właśnie zaoszczędziła po 20 tysięcy złotych na sztuce urządzenia, co przy przetargu dotyczącym 400 urządzeń oznacza zaoszczędzenie 8 milionów złotych. Czy ktoś nam za to podziękuje że zaoszczędziliśmy Skarbowi Państwa 8 milionów złotych? Raczej państwo nas będzie skarżyć o różne rzeczy wraz z dystrybutorem bo taki właśnie zabawny kraj tutaj mamy.

Jak to możliwe że wybrano gorszy ale droższy miernik?

A tak, że wszystkie stare zatwierdzenia typu na podstawie których są pisane specyfikacje zamówienia to kompletna fikcja i fotomontaż. Jest to wynikiem tego, że dystrybutorzy kreatywnie prezentowali właściwości urządzeń a Główny Urząd Miar nie wykonywał najbardziej elementarnych sprawdzeń parametrów urządzeń, pomimo tego że miał tego wyraźny prawny obowiązek. I tak, testując urządzenie TruCAM wyłącznie przy pomiarach z odległości około 100m, poświadczono że urządzenie wykonuje (i dokumentuje za pomocą zdjęć i wideo) pomiary z odległości do 1200m. Na tej podstawie policja sporządziła specyfikację zamówienia, nie sprawdzając przy tym elementarnych parametrów pracy urządzenia, no bo niby Główny Urząd Miar to zrobił (nieważne że nie zrobił).

Oto jedyne sprawdzenia urządzenia dotyczące warunków pracy (odległości pomiaru samochodów) urządzenia TruCAM wykonane przez Główny Urząd Miar.

Czyli, doszliśmy do sytuacji że dystrybutorzy nowych urządzeń muszą konkurować przeciwko urządzeniom które są o niebo lepsze, ale tylko na papierkach z Głównego Urzędu Miar. To nie jest proste no bo przecież znacząco lepsze urządzenie musi być znacząco droższe. Tak więc, niemal niemożliwe jest wprowadzenie na rynek nowych urządzeń, no chyba że ktoś znowu chce „fantazjować”  w specyfikacjach i tak manipulować proces zatwierdzenia typu aby nikt tego w GUMie nie zauważył. To było proste zanim nagłośniliśmy sprawę, teraz jest troszkę trudniejsze. Dlatego właśnie nie wprowadzono do użytku żadnych nowych urządzeń od kiedy nagłośniliśmy problem. Aby konkurować z „cudownymi” urządzeniami zatwierdzonymi poprzednio, dystrybutor musiałby manipulować dane i opisy techniczne lepiej niż poprzednicy albo sprzedawać o wiele bardziej wyrafinowany sprzęt za niższą cenę niż urządzenia które są „cudowne” na papierkach z GUMu.

Dokładnie omówiłem ten problem w spotkaniach z policją, urzędnikami GUMu i dystrybutorami. Przedstawiciele KGP spytali mnie nawet raz dlaczego sam nie sprowadzę lepszych urządzeń i nie zaoferuję ich policji. Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że musiałbym kłamać albo dopłacać do interesu. Ktoś dostał papiery na rower które twierdzą że to odrzutowiec. Aby z tym konkurować musiałbym także sprowadzić rower i także twierdzić że to odrzutowiec albo sprowadzać odrzutowiec i konkurować z gościem który wydał kasę tylko na rower. To porównanie, oczywiście, dotyczy bardziej urządzenia ISKRA od którego się cała zabawa w kreatywne zatwierdzenia typu zaczęła. Z urządzeniem LTI TruCAM nie jest aż tak źle ale na pewno, ponad wszelką wątpliwość jest o urządzenie o wiele gorsze niż LaserCam 4 jeśli chodzi o zakres i wiarygodność pomiarów. Wygląda na to że dystrybutor LaserCam był skłonny nawet trochę dopłacić do interesu (proces zatwierdzenia typu jest kosztowny) a i tak przegrał przetarg. Czyli – stało się dokładnie to czego się obawiałem i o czym ostrzegałem wszystkich. Firma która chciała merytorycznie konkurować w tym bałaganie wywaliła tylko pieniądze w błoto. To oznacza że „cudowne” urządzenia zatwierdzone poprzednio będą „królować” do dnia kiedy wygasną stare zatwierdzenia typu. A wtedy policja nie będzie mogła kupić nic i dalej będzie używała m.in. ISKRY i Rapidy. Szaleństwem byłoby dalsze ryzykowanie pieniędzy w tak ustawionej „konkurencji”.

W czym urządzenie TruCAM jest gorsze od LaserCam?

TruCAM, wyraźnie, niezaprzeczalnie jest w stanie tylko dokumentować pomiary wykonane z odległości mniejszych niż 100m. Dokładnie jest to napisane w instrukcji obsługi. Optyka kamery wykonującej zdjęcia i wideo ma stałe parametry oznaczające że „optymalne” zdjęcia są wykonywane z odległości 70m. Zdjęcia z odległości powyżej 100m są nieostre i do niczego się nie nadają. Wyraźnie wyjaśnia to instrukcja urządzenia TruCAM.

Wynika to stąd że prawo amerykańskie zabrania wykonywania pomiarów dowodowych z odległości większych niż 300m i przy tym wymaga aby wykonać kilka pomiarów (sporządzenia tzw. historii śledzenia) wewnątrz tego zakresu. To oznacza że w większości sytuacji, co najmniej jeden pomiar jest wykonywany w odległości mniejszej niż 100m i to ten pomiar jest utrwalany na zdjęciu albo wideo. Urządzenie które robiłoby zdjęcia z większych odległości nie jest zbyt przydatne w USA do kiedy to prawo precedensowe dotyczące maksymalnej odległości pomiaru nie zostanie uchylone. Na to chyba liczył producent LaserCama wyposażając ten miernik w bardzo wyrafinowaną optykę która podąża za mierzonym celem i automatycznie dostosowuje powiększenie i ostrość wykonywanych zdjęć i wideo.

Parametry optyki urządzenia TruCAM były przedmiotem kontrowersji w wielu krajach. Np. sąd w Australii nie tak dawno uznał że praktyka polegająca na tym że robi się pomiar prędkości urządzeniem TruCAM z odległości kilkuset metrów a potem nanosi ten pomiar na zdjęcie wykonane z odległości np. 70 m jest bezprawną manipulacją która wprowadza sądy w błąd. Jedyne w czym TruCAM jest niby lepszy to fakt że może zrobić pojedyncze zdjęcie w rozdzielczości HD (1920×1440). Nie jest to zbyt przydatna funkcja skoro to zdjęcie wciąż musi być wykonane w odległości nie większej niż 100m (inaczej jest nieostre). Ale, jeżeli to miało być kluczowym wymaganiem to równie dobrze można było kupić tani miernik laserowy bez możliwości wideo a to pojedyncze zdjęcie zrobić tanim telefonem komórkowym. O wiele tańsze rozwiązanie a rezultat taki sam albo lepszy.

Aby przy pomocy TruCAMa wykonać pomiar takiej samej jakości co przy pomocy LaserCAMa, operator musi być dobrze wyszkolony, musi sam wykonać kilka pomiarów i wyniki zanotować ręcznie. LaserCam robi to wszystko automatycznie i generuje gotowy, kompletny profesjonalny raport dla sądu.

Fajerwerki w zimie, czyli kolejny zabawny problem

To że się paru frajerów naciągnie na niezasłużony mandat to oczywiście żaden problem w Polsce. Nikt „ważny” się tym nie przejmował i raczej nie będzie przejmował, no chyba że mandat dostała np. żona prezesa sądu. Ale to też żaden problem bo w Polsce opinie biegłych mogą być odpowiednio dostosowywane do tego kto jest obwinionym. Kiedy w zeznaniach jest napisane „czy wy wiecie kim ja jestem?” wtedy magicznie urządzenia się jednak mogą pomylić wedle biegłego, ulubieńca sądów.

Kreatywne certyfikacje urządzeń mają dodatkowe „bonusy”. Dla policjantów będzie to oznaczać że w zimie ich nowe zabawki zamienią się w bomby i będzie można z tego powodu stracić oczka albo rączkę.  

Z powodu zastosowania baterii litowo-jonowych, nie wolno używać urządzenia TruCAM w temperaturach poniżej -10° C. Wyraźnie ostrzega o tym instrukcja, nawet polska.

Uszkodzona bateria litowo-jonowa (mechanicznie albo poprzez zbyt niską temperaturę) zamienia się w dość efektywną bombę. Jak wyglądają wybuchy takich baterii można zobaczyć na wielu wideach na YouTube.

Na około 450 tych urządzeń pracujących podczas następnej zimy w Polsce rachunek prawdopodobieństwa mówi że jeżeli będziemy mieli dobrą zimę to będziemy mieli fajerwerki. Instrukcji (a już tym bardziej tego blogu) policjanci dalej nie czytają bo biegli ulubieńcy sądów mówią że nie muszą.

Główny Urząd Miar zatwierdził urządzenie do pracy w temperaturach do -30° C i dokładnie tego wymagała specyfikacja poprzednich zamówień. Nikt się tym też nie przejął i magicznie urządzenie można i trzeba używać do -30° C bo przecież GUM dał papier.

W najnowszym SIWZ złagodzono jednak wymagania do -25° C, być może dlatego że poinformowałem KGP o problemie. Ale to wciąż troszeczkę poza zakresem wskazanym w instrukcji obsługi.     

Będzie bardzo wesoło w zimie i nowa kontrowersja – jak misiowi miernik stopi rączkę albo wypali oczka to jest to „zakłócenie użytkowania” czy nie?! To dopiero będzie fajna kontrowersja dla sądów i biegłych. W takiej sytuacji (pozwu o odszkodowanie) biegły ma pomagać policjantowi czy państwu aby się nikomu nie narazić?

Co należało zrobić dawno temu?

Unieważnić zatwierdzenia typu w których moim zdaniem, popartym liczną dokumentacją, poświadczono nieprawdę. To nie musiałoby oznaczać wycofania urządzeń. Można byłoby po prostu poprawić dokumentację aby urządzenia były używane zgodnie z ich właściwościami. Nawet przekonaliśmy do tego szeregowych policjantów.

Nie zrobiono tego bo w Polsce urzędy uważają że najważniejszym celem ich istnienia jest chronienie tyłków urzędników a prokuratury i sądy w tym uczestniczą. To oznacza że problem narastał i narasta lawinowo zamiast zostać stłumionym w zarodku. Wszystkie nowsze urządzenia miały kompletne fantazje powpisywane do dokumentacji bo bez tego nie mogłyby konkurować z poprzednimi „cudownymi” urządzeniami. Skoro wiele osób się skarżyło w sądzie, wyhodowano cudownych biegłych którzy przy pomocy kreatywnej matematyki zawsze potrafili „naprawić” każdy pomiar. Ci biegli którzy nie chcieli pomiarów „naprawiać” nigdy nie dostawali kolejnych zleceń. I tak interes kwitł. Z każdym dniem ten bałagan się podwaja a oficjalnym stanowiskiem prokuratur, sądów i urzędów jest że problemu nie ma bo:

  1. Nie było obowiązku aby dystrybutor pisał prawdę w papierach
  2. Nie było obowiązku aby urząd to sprawdził
  3. Nie było obowiązku aby biegły pisał prawdę na podstawie udokumentowanych źródeł a nie własne fantazje, itd., itp.
  4. Biegły niby pisał co wiedział więc to nie jego wina
  5. Ten co mianował biegłego też niczego złego nie zrobił, pomimo dowodów kompletnego braku wykształcenia i doświadczenia technicznego, itd., itp.

Skutki społeczne

Najważniejszym skutkiem społecznym jest to że kierowcy muszą solidarnie traktować policję jako wroga na drodze, inaczej grozi im utrata prawa jazdy a co za tym idzie często środków do życia. To oznacza, że w takiej sytuacji policja nigdy nie będzie w stanie ukarać tych którzy stwarzają największe niebezpieczeństwo na drodze. Dosłownie każdy kierowca zawodowy w Polsce dzisiaj uczestniczy w procederze traktowania policji jako wroga na drodze. Jak ktokolwiek może wymagać od kierowców (w tym zawodowych) aby nie tworzyli gangów chroniących siebie nawzajem skoro urzędnicy, prokuratorzy i sędziowie tworzą takie właśnie gangi?

Wiele osób poszkodowanych przez ten proceder a zwłaszcza pokrzywdzeni przez „kreatywnych” biegłych składają teraz skargi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości bo uważają polskie sądownictwo za kompletnie skorumpowane. Jeżeli nawet jeden ze skarżących coś wskóra to skutkiem dla Polski prawdopodobnie będzie konieczność zwrotu całości dotacji unijnych które zostały wydane na sprzęt dla policji i GITD. A wszystko można było naprawić małym kosztem już ponad 5 lat temu kiedy pojawiły się dowody że jest poważny problem.  

 

 

SquareAd_10fpsL

Poprzednie wpisy na podobny temat:

Opublikowano w Biegli, Komedia, policja, Sądy i oznaczono , , , , , . Bookmark permalink.

Dodaj komentarz